Wieś Samczyki, jak wiele innych w tych stronach, należała początkowo do ordynacji ostrogskiej, po czym na podstawie „transakcji kolbuszowskiej” z 1753 r. przeszła w posiadanie ks. Franciszka Lubomirskiego, starosty olsztyńskiego. W 1756 r. prawem zastawu posiadał Samczyki Kazimierz Franciszek Chojecki h. Lubicz. Nie wiadomo jednak, czy Chojeccy stali się ostatecznie właścicielami Samczyk i czy od nich, czy też od Lubomirskich dobra te, zapewne w osiemdziesiątych lub dziewięćdziesiątych latach XVIII w., nabył Piotr Czeczel h. Jelita. Czeczelowie Sudymontowiczowie byli starą szlachtą pochodzenia litewskiego, najpierw zrutenizowaną, a następnie spolonizowaną. Za ich protoplastę uważa się Andrzeja Sudymontowicza, wojownika i towarzysza wypraw wielkiego ks. Witolda, który za wierną służbę wynagrodził go licznymi ziemiami, położonymi w woj. bracławskim i podolskim. Główną siedzibą rodu stała się wówczas położona nad rzeką Czeczwą i Kubiczem wieś Czeczelówka, od której Sudymontowiczowie przybrali nazwisko. Od dwóch synów Andrzeja: Borysa i Wasyla, poszły dwie linie Czeczelów. Starszą poprowadził Borys, któremu dostała się Czeczelówka, podczas gdy młodszy Wasyl otrzymał dobra Nowosiółki na Wołyniu, a jego potomkowie zaczęli używać przydomku Nowosieliccy. W następnych stuleciach Czeczelowie nie odegrali większej roli. Wybitniejszą postacią był dopiero Piotr Czeczel, cześnik bracławski, starosta hajsyński i kiślacki, poseł na sejm walny warszawski w 1746 r. etc., żonaty z Franciszką Szaszkiewiczówną, fundatorką klasztoru oo. Bernardynów w Cudnowie. Najciekawszą osobistością okazał się jednak dopiero wnuk Piotra, również Piotr jun. (ur. ok. 1754-zm. w 1840 r.), ostatni starosta hajsyński (1792), syn Rocha, wojskiego większego bracławskiego i Katarzyny Chojeckiej. Wyprzedawszy swe rodowe dobra na Bracławszczyźnie, Piotr Czeczel, doskonały gospodarz i administrator, oprócz Samczyk kupił jeszcze także inne dobra na Wołyniu, a więc Świnnę, Beregiele, Werborodyńce, Rzęśniówkę, Irszyki i Melszówkę. Wspaniałą rezydencję urządził sobie w malowniczo nad Słuczą położonych Samczykach. Piotr Czeczel żonaty był trzykrotnie: po raz pierwszy z Teklą Potocką h. Lubicz, następnie z N. Rejterowską (zm. ok. 1810 r.) i w końcu z Czarnecką. Potomstwo, a mianowicie pięć córek i dwóch synów, Ksawerego (1789-1823), żonatego z Felicją Chojecką, oraz Jana (1788-1843), ożenionego z Ludwiką Jakubowską, miał tylko z pierwszej żony. Po Piotrze Czeczelu Samczyki odziedziczył syn Jan, o którym Eustachy Iwanowski pisze, że „ze swawolnego szałaputy stał się rządnym gospodarzem, był ojcem swych poddanych, zawsze prawy w swych czynach, nigdy nie zboczył z drogi sumienia i nikogo nie skrzywdził”. Miał on dwie córki oraz syna Jakuba, trzeciego i ostatniego z rodu dziedzica Samczyków. Opinie w odniesieniu do Jakuba Czeczela (zm. w 1863 r.), żonatego z Izabellą Michałowską (zm. w 1887 r.), córką Erazma i Fabianny, są dość rozbieżne. Wacław Lasocki przedstawia go jako utracjusza, podczas gdy inni pa- miętnikarze tak surowego sądu o nim nie wydają. Wiadomo też, iż w 1854 r. Jakub Czeczel założył w Samczykach szkołę muzyczną, która kształcić miała chłopców w wieku 10-17 lat w grze na instrumentach zarówno dętych jak smyczkowych. Orkiestra, którą tworzyli, wykonywała również muzykę operową. Orkiestrą dyrygował skrzypek Roderyg Braun. Nie ulegającym wątpliwości jest także fakt, że Jakub Czeczel wstąpił do powstania 1863 r., podczas którego zginął, według jednych źródeł zabity przez chłopów, według innych wzięty na polu walki i następnie, bez jakiegokolwiek sądu, zamordowany. Według trzeciej wreszcie wersji, Jakub Czeczel umrzeć miał w więzieniu w Kijowie, po czym Samczyki zostały skonfiskowane. Jakub Czeczel miał trzech synów: Jana i Kazimierza, zmarłych młodo, oraz wyzutego z ojcowizny Gabriela (zm. w 1895 r.), jak też dwie córki, Annę i Jadwigę. Na Gabrielu Czeczelu, żonatym z Józefą Lipkowską, po którym pozostały tylko dwie córki, Izabella oraz Irena (ur. w 1892 r.), zamężna za Adamem hr. Rzewuskim, wygasła męska linia Czeczelów na Samczykach. Skonfiskowane Jakubowi Czeczelowi dobra nabyte zostały przez Rosjanina Łaszkowa, od którego majątek ten odkupił wkrótce I. Ugriumow. W ręku rosyjskim pozostawały Samczyki do 1917 r. Ostatnim ich właścicielem od 1904 r. był M. P. Szestakow. Najtrwalej w dziejach Samczyk zapisał się Piotr Czeczel, starosta hajsyński. Niestety, ani ścisła data wzniesienia przez niego pałacu, ani nazwisko architekta, który go budował, ani też sztukatorów, którzy go zdobili, nie są znane. Wyniki badań materiału, z którego budowla została wzniesiona, przeprowadzonych na miejscu przez ukraińskich badaczy w 1971 r. sugerują, że pałac pochodził sprzed 1800 r. Mógłby on więc powstać najwcześniej w ostatniej dekadzie XVIII w., choć niektóre budynki należące do zespołu datują się raczej z początków XIX w. Wiele fragmentów dekoracji wnętrz nosi już bowiem zdecydowane piętno empiru. W relacji z dorocznego polowania, urządzonego w Samczykach w 1828 r., nie znajdujemy wprawdzie opisu samej rezydencji, domyślać się jednak można, że pałac istniał tam już od dawna. Klasystyczna rezydencja, wzniesiona przez ostatniego starostę hajsyriskiego, składała się z pałacu mieszkalnego oraz całego szeregu innych budynków, tworzących bardzo ciekawy zespół. Część z nich przetrwała do dnia dzisiejszego. Najokazalej, rzecz jasna, przedstawiał się pałac. Był on budowlą murowaną, parterową, podpiwniczoną, założoną na planie prostokąta, długości ok. 43 m, szerokości ok. 17 m, frontem zwróconą ku północy, krytą wysokim, gładkim dachem czterospadowym, przebitym niewielkimi, półokrągłymi lukarnami. W piętnastoosiowej fasadzie pałacu, na pięciu osiach środkowych występował głęboki portyk o sześciu jońskich, mocno ku przodowi wysuniętych kolumnach i sześciu odpowiadających im przyściennych. Dźwigały one słabo ogzymsowane belkowanie oraz duży, trójkątny, spłaszczony fronton, otoczony gzymsem przerywanym małymi rozetkami. Pośrodku frontonu mieściła się wielka owalna rama, otoczona wieńcem laurowym, zwieńczona szlachecką koroną, wypełniona zapewne dawniej herbami fundatorów pałacu lub ich inicjałami, usuniętymi przez następnych właścicieli. Po prawej stronie tarczy widniała, w sztukaterii wykonana, zwrócona profilem do widza siedząca postać bogini sadów Pomona, przytrzymująca prawą ręką róg obfitości, a w lewej gruszkę, której się przyglądała; po prawej zaś stronie bogini urodzaju Cerera, obejmująca prawą ręką pęk kłosów, w lewej zaś trzymająca nad głową wieniec. Kompozycja ta była przejrzystą apologią rolnictwa. Sufit portyku, rozczłonkowany na pięć prostokątnych pól, mieścił tyleż rozet. Główne drzwi wejściowe oraz wszystkie okna elewacji frontowej ujmowały obramienia zwieńczone trójkątnymi, wspartymi na konsolkach naczółkami. Prostokątne pola pod nimi pokrywały sztukaterie o motywach wici roślinnych z wazonami pośrodku. Dominantą elewacji ogrodowej był środkowy, nieco podwyższony, trójboczny ryzalit z narożnikami boniowanymi, zamknięty gzymsem na kroksztynach oraz ukrywającą kopulę ścianką, dekorowaną orłami z rozpiętymi skrzydłami, motywami groteski i girlandami. Umieszczone na osi drzwi, jak też dwa okna ryzalitu miały zamknięcie półkoliste. Ryzalit poprzedzał taras z płytkim portykiem o dwóch parach jońskich kolumn, zamknięty niewielkim trójkątnym frontonem, wypełnionym sztukateriami z motywami panoplii. Sufit portyku miał podział na trzy pola: dwa boczne prostokątne i środkowe, największe, kwadratowe, ozdobione wielką rozetą. Ponieważ w wyniku spadku terenu elewacja ogrodowa była znacznie wyższa, z tarasu do ogrodu wiodło dziewięć kamiennych stopni. Tę stronę pałacu wzbogacono też jeszcze dwoma pozornymi ryzalitami na osiach skrajnych, zakreślonymi pionowymi pasami boni. Dwuosiowe ryzality, podkreślone szerokimi pasami boni, występowały także w czteroosiowych elewacjach bocznych. Wieńczyły je ścianki attykowe, dekorowane girlandami roślinnymi. Do bocznych drzwi pałacu wchodziło się przez tarasy. Wszystkie elewacje wieńczył gzyms kroksztynowo-rozetowy, identyczny jak w obu frontonach. Pierwotnie pałac mial z pewnością układ dwutraktowy, bez korytarzy oddzielających od siebie trakty. Wyraźnie skromniej wyposażony trakt frontowy służył celom mieszkalnym, ogrodowy natomiast prawie w całości przeznaczony został do celów reprezentacyjnych. W czasach nowszych trzy pokoje lewej strony traktu frontowego skrócono kosztem wykrojenia z nich korytarza. Ponieważ pokoje reprezentacyjne w stosunku do pozostałych miały sufity znacznie podniesione, nad traktem frontowym ciągnęły się wysokie strychy. W drugiej połowie XIX w. strychy te wykorzystano częściowo na cele mieszkalne, wybijając w elewacji frontowej i bocznych kilka kwadratowych okien. Niezwykle bogaty wystrój architektoniczny otrzymało pięć sal i pokoi usytuowanych w trakcie ogrodowym. Wraz z nieco skromniejszym szóstym, tworzyły one jeden ciąg amfiladowy. Najbardziej okazałą komnatą pałacu był wielki salon „okrągły”, nakryty kopulastym sufitem, mieszczący się pośrodku traktu ogrodowego. Belkowanie sufitu wspierało się na ośmiu parach smukłych, gładko polerowanych kolumn korynckich, utrzymanych w kolorze kości słoniowej, ustawionych na kwadratowych bazach. Powyżej kolumnady, nad profilowanym gzymsem, w ramach ze sznurów wolich oczu i ząbków, opasywała salę wstęga sztukateryjnego fryzu o motywach roślinnej groteski, a nad nią powtarzający się w innych salach gzyms kroksztynowo-rozetowy. Kopulastą czaszę sufitu pokrywała plecionka, której pola wypełniały rozety różnej wielkości i nieregularnego kształtu. Plecionka ta, ujęta w górze mniejszym kołem węższego, jednak również bardzo misternie wykonanego gzymsu, przechodziła w gładki, lekko wklęsły plafon, błękitny z płynącymi obłokami9. W kolorze błękitnym nieco mocniejszym utrzymana też była cala kopuła. Tylko plecionka oraz rozety miały kolor biały, ściany sali zaś ze stiuku żyłkowanego - barwę błękitno-zieloną. Były one rozczłonkowane ośmioma, półkolistym gzymsem zamkniętymi, niszami. Gzyms podobny łączył też ze sobą wszystkie nisze. Trzy z nich mieściły oszklone drzwi i dwa okna, dwie dalsze - drzwi wiodące do innych sal, jedna drzwi wejściowe z sieni, a z dwóch ostatnich — jedna prostokątny piec, a druga marmurowy, klasycy styczny kominek. Z kluczy wieńczących luki nisz zwisały girlandy roślinno-owocowe, powiązane na wstęgach. Sztukaterie w półkolistych supraportach miały jako motyw zrywające się do lotu orły. Sztukateria wieńcząca prostokątną ramę kominka wyobrażała pełen kwiatów wazon z oplatającym go wieńcem girlan- dowym oraz dwie siedzące po bokach postacie niewieście, przytrzymujące końce girlandy. Posadzkę tworzyła kompozycja złożona z wielkiego, umieszczonego pośrodku koła z różnokolorową ornamentacją geometryczną, z którego promieniście rozchodziły się wąskie romby parkietu w odcieniach ciemnym i jasnym na przemian. Z sufitu zwisał ogromny kryształowy żyrandol. Po lewej stronie salonu „okrągłego” mieściła się sala prostokątna zwana „wielką” służąca dawniej najprawdopodobniej jako jadalna. Była ona wyposażona w cztery okna i czworo drzwi. Jedne łączyły ją z salonem „okrągłym”, inne z małym pokojem narożnym leżącym po stronie przeciwnej amfilady, a dwoje pozostałych z pokojami frontowymi. Sala ta miała oba rogi przeciwległe oknom ścięte, a w nich półkoliście sklepione nisze, zamknięte kluczami w postaci główek niewieścich. W jednej z nisz stał okrągły piec, w drugiej kominek z ciemnego marmuru. Sztukaterie w półkolistych supraportach wyobrażały tu sceny mitologiczne. Prostokątne pola pomiędzy supraportami dekorowały powiązane na wstęgach girlandy owocowo-kwiatowe. Na szerokim gzymsie kroksztynowym opierała się faseta, pokryta ornamentacją o motywach groteski, przerwana w czterech miejscach uskrzydlonymi puttami. Środek sufitu zajmowała wielka rozeta, złożona z liści akantu i podwójnego wieńca. Zwisał stąd żyrandol brązowy z kryształkami. W dwóch trzecich wysokości od dołu, oddzielonych od części górnej gzymsem, sala obita była tkaniną. Posadzkę tworzyły duże jasne kwadraty ze ściętymi rogami, wpisane w ciemne ramy. Do sali „wielkiej” przylegały dwa małe kwadratowe pokoje, w tym wspomniany już narożny zamykający amfiladę, usytuowane przy lewej elewacji bocznej. Nie miały one żadnych dekoracji, służyły więc niewątpliwie jako mieszkalne. Z salonu „okrągłego” na prawo wchodziło się do dawnego dwuokiennego salonu zwanego „zielonym”, również ze ściętymi narożnikami, mieszczącymi półokrągłe nisze. W jednej z nich do początków XX w. stał okrągły biały piec kaflowy. Dekoracje tego pokoju prezentowały się nieco skromniej od opisanych poprzednio. Składały się na nie przede wszystkim dwa wąskie, w sposób podobny skomponowane fryzy, z których jeden obiegał salę tuż pod mocno zarysowanym profilowanym gzymsem, drugi natomiast zamykał na plafonie gładką, ćwierćkolistą fasetę. Jako motywów dekoracji fryzów użyto znów wici roślinnych oraz główek kobiecych osadzonych w okrągłych medalionach. Podobny fryz występował tu również w postaci pionowej. Półokrągłe pola supraport wypełniały kompozycje sztukatorskie, złożone z pełnego kwiatów wazonu i stylizowanych liści. Dekoracja pola międzyokiennego przedstawiała róg obfitości, który umieszczono również w rozecie na plafonie. Według wszelkiego prawdopodobieństwa ściany salonu „zielonego” obite były tego właśnie koloru materiałem. Zdobiły go ogromne lustra, których zresztą wiele było także i w innych salonach. Sąsiedni w prawej stronie amfilady ogrodowej dwuokienny pokój od charakteru dekoracji nosił miano pokoju „rzymskiego”. Dwie wolno stojące kolumny toskańskie oraz dwa pilastry dzieliły ten pokój na dwie części: nieco większą przednią i mniejszą tylną. Drewniane kolumny pokrywał stiuk w kolorze żółtawo-czerwonym z błękitnymi żyłkami. Podobny kolor miały też pilastry. Na kolumnach wspierała się belka podtrzymująca sufit, ozdobiona szerokim fryzem. W jego metopach umieszczono sztukaterie wyobrażające szczegóły uzbrojenia z czasów rzymskich, jak hełmy, łuki, tarcze itp., w narożach zaś plastyczne orły z rozwiniętymi skrzydłami. Fryz ten obiegał dokoła całą przednią część gabinetu. Plafon otaczał też gzyms kroksztynowy dzielony rozetami na przemian małymi i większymi. W ramy gzymsów ujęte były również otwory okienne, drzwiowe oraz supraporty. Środek plafonu przedniej części gabinetu zajmowała wspaniała rozeta, wypełniona liśćmi akantu i otoczona szerokim wieńcem. Stąd promieniście rozchodziły się łodygi innych roślin. Tylna część gabinetu o narożach zaokrąglonych miała wyposażenie skromniejsze. Jej sufit dzielony był na trzy części. Największą, środkową, dekorowała tylko niewielka rozeta. We wnęce umieszczonej naprzeciw okien, po obu stronach profilowanego gzymsu, widniały wykonane w sztukaterii dwie postacie. Poniżej gzymsu mieścił się zapewne kominek. W obu ćwierćkolistych ścianach znajdowały się „sekretne” drzwi, wiodące do małych, trójkątnych pomieszczeń. Prawe z nich nie miało już drzwi innych, z lewego natomiast można było przejść do pokoi usytuowanych przy prawej elewacji bocznej. Bezpośrednio z przedniej części pokoju „rzymskiego” wchodziło się do małego, narożnego, kwadratowego pokoju „japońskiego”, zamykającego amfiladę. Miał on tylko jedno okno i plafon w kształcie kopuły. Powyżej lamperii ściany całego pokoju pokrywały malowidła ujęte w wąskie prostokątne ramy, umieszczone w dwóch rzędach poziomych. Każde malowidło reprezentowało inny temat: kwiatowy, zwierzęcy, ornamentalny, a także ludzki. Powtarzającym się motywem dolnego szeregu malowideł były bukiety chryzantem. W jednym z pól figurował również wielki smok, a poniżej łabędź. Pola górnego rzędu malowideł wypełniały na przemian stylizowane smoki, postacie kobiece pod parasolami w otoczeniu kwiatów, motyli i ptaków, siedzący samuraje piszący grube księgi, bukiety kwiatów oraz rajskie ptaki z otwartymi do lotu skrzydłami. Po środku plafonu widniało jasne, nieregularne koło z subtelnie zarysowanymi gałązkami krzewów i siedzącymi na nich ptakami. Ten jasny krąg otaczał krąg drugi, znacznie szerszy i ciemniejszy. Malowidła na nim przedstawiały znów na przemian smoki z otwartymi paszczami lub ornamenty roślinne i kwiatowe. Oba te koła obejmował z kolei ornament ze stylizowanych smoków. Roślinno-kwiatowe ornamenty wypełniały też cztery rogi plafonu. We wnęce umieszczonej na wprost okna miał stać posąg jakiegoś bóstwa japońskiego. Pałac stał wśród parku krajobrazowego, założonego w okresie budowy rezydencji na powierzchni ok. 10 ha. Do parku wiodła wspaniała brama wjazdowa, ustawiona jednak nie na osi pałacu, lecz po jego lewej stronie, w odległości około 70 m od brzegu frontowego gazonu. Bramę tworzyły dwa kilkumetrowej wysokości murowane filary o podstawie kwadratu, pokryte boniami, zwieńczone u góry szerokimi gzymsami oraz bogato rzeźbionymi kamiennymi wazonami. Oba filary spływami łączyły się z krótkim masywnym murem, przeprutym prostokątnymi otworami służącymi jako furty. Na każdym z tych murów leżały, podobnie jak wazony w piaskowcu wykute lwy, zwrócone ku sobie głowami. Obok prawego lwa stało putto, trzymające w ręku pręt, którego drugi koniec tkwił w zębach zwierzęcia. Inne putto siedziało okrakiem na grzbiecie lewego lwa. Także i te rzeźby figuralne wykonane były z piaskowca. Po drugiej wojnie światowej lwy przeniesiono na ogrodowy taras pałacu, ale już bez puttów, gdyż te mocno uszkodzili w czasie wojny Niemcy. Dwuskrzydłowa brama wykonana była dołem z masywnego dębu, w górze natomiast dębowe ramy wypełniały ukośne plecionki z żelaznych prętów. Dwa około dziesięciometrowej długości murki niższe i cieńsze, wygięte łukiem do tyłu, łączyły bramę z dwoma identycznie wyglądającymi kordegardami. Były to trójosiowe budynki parterowe, z nieco podwyższonymi dwukolumnowymi portykami od strony zewnętrznej ogrodzenia, dźwigającymi szerokie ogzymsowane belkowanie oraz trójkątne, spłaszczone, także gzymsem otoczone szczyty. Część portykowa obu kordegard, z drzwiami wejściowymi ujętymi w profilowane ramy, wydzielona była szerokimi pasami boni, które obejmowały również narożniki. Kordegardy nakrywał niski, gładki dach czterospadowy. Kilkunastometrowej długości odcinki muru, tym razem wysokiego, sięgającego po gzyms wieńczący kordegardy, dzielonego pionowo rustyką, łączyły owe budowle z dwoma wyższymi pawilonami. Wygląd pawilonu usytuowanego po prawej stronie bramy nie jest znany. Miał to być kościół czy kaplica dworska, którą Łaszków zamienił na psiarnię, a następnie rozebrał do fundamentów. Po 1905 r. w miejscu tym postawiono krzyż, który istniał do pierwszej wojny. Nie jest rzeczą wykluczoną, że budynek ów sięgał głęboko w wiek XVIII i że znajdował się wówczas pod opieką oo. marianów, o czym wspomina Giżycki. Pawilon „chiński”. Znany jest natomiast wygląd pawilonu lewego, który przez miejscową ludność określany bywał czasem także jako kościół. Miał on rzut kwadratu i wysokość dwóch kondygnacji. Jego czterospadowy wklęsły dach pobity blachą wzorowany był na dachach pagód chińskich. U szczytu widniała wycięta w blasze chorągiewka z datą 1814. Wejście do pawilonu „chińskiego” poprzedzał niewielki ganek z dwustronnymi schodami liczącymi po dziesięć stopni. Prostokątne drzwi, ujęte w skromne obramienie, mieściły się w szerokiej półkoliście zamkniętej płycinie, flankowanej po bokach półkolumnami przyściennymi. Powyżej nadproża widniało prostokątne wgłębienie, w którym znajdować się mogła tablica z napisem, może wyjaśniającym przeznaczenie pawilonu. Fasada jego miała cechy jeszcze klasycystyczne, inne zaś elewacje, pokryte w narożach boniami i przebite oknami ostrolukowymi, nosiły już piętno neogotyku. Budynek ten był przynajmniej dwukrotnie dość gruntownie przebudowany wewnątrz. Pierwszy raz wkrótce po wyjściu z rąk Czeczelów, a po raz drugi w latach 1905-1910, gdy podzielony został na dwie kondygnacje i przeznaczony na cele gospodarcze, Pod pawilonem „chińskim" ciągnęły się wielkie sklepione piwnice, do których wchodziło się z korytarzyka, łączącego budynek ten z lewą kordegardą. Ślady podziemnego korytarza znaleziono także w pobliżu prawej kordegardy i prawego pawilonu, zapewne znacznie wcześniejszego. Cały zespół, złożony z bramy wjazdowej, dwóch kordegard i dwóch pawilonów o rozplanowaniu ściśle symetrycznym, powiązanych w jedną całość murkiem i korytarzami, tworzył rzeczywiście paradny wjazd na dziedziniec. W pobliżu pawilonu „chińskiego” wznosił się jeszcze inny, nie związany już z zespołem bramnym parterowy murowany, wysoko podpiwniczony budynek o planie prostokąta, zwany przez mieszkańców „starym pałacem”. Od strony północnej, równoległej do alei wjazdowej, w jego zaledwie pięcioosiowej elewacji głównej występował jednoosiowy pozorny ryzalit z wnęką, w której stały dwie kolumny połączone arkadą. W czasach nowszych kolumny zostały usunięte, drzwi zamieniono na okno, wejście zaś urządzono w małej dobudówce. „Stary pałac”, służył odtąd jako oficyna. Od bramy poprowadzona w linii prostej szeroka aleja wiodła na dziedziniec przedpałacowy. Jej wylot znajdował się w połowie lewej strony dziedzińca, pokrytego kolistym gazonem. Za czasów Czeczelów dziedziniec ten obsadzony był od strony zewnętrznej topolami piramidalnymi, które, w miarę ich wymierania, przez następnych właścicieli wymieniane były na graby. Druga aleja, równoległa do głównej, od innej, mniej paradnej bramy, umieszczonej między pawilonem „chińskim” a „starym pałacem”, kończyła się przed lewym bocznym gankiem pałacu „nowego”. Aleja trzecia, obsadzona starymi lipami, od miejsca, w którym stał pawilon prawy czy dawny kościół, prowadziła w głąb przedniej części parku, ku szklarniom i oranżerii z dwukondygnacyjną wieżą, przebitą wysoko półkoliście zamkniętymi oknami. Można tam było dojść również czwartą alejką wprost z dziedzińca. W oranżerii hodowali Czeczelowie wiele egzotycznych drzew i kwiatów. Od tyłu pałacu park, który miał wprawdzie charakter widokowy, ale kształt dość regularny, zbliżony do prostokąta, opadał łagodnie ku rzece Słucz. Odległość pałacu od rzeki wynosiła 58 m. Podobnie jak od frontu i tu także znajdowala się szeroka, otwarta przestrzeń, przechodząca stopniowo w zwężającą się perspektywę. Przez jej środek, od portyku ogrodowego ku rozlanej w tym miejscu szeroko rzece, biegła także aleja, zakończona schodkami i pomostem przerzuconym przez płyciznę ku głębszej wodzie, gdzie urządzona była kąpiel letnia. W tylnej części parku akcenty pionowe tworzyły wyniosłe świerki, datowane na koniec XVIII w. Na sztucznie w pobliżu rzeki usypanym wzniesieniu, wysokości ok. 10 m, stała altanka obsadzona jodłami, klonami i innymi drzewami, pochodząca również z czasów Czeczelów. Cały park otaczał mur. źródło: Roman Aftanazy "Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej", Tom 5, Województwo wołyńskie", 1994, str. 428-448.
|